Komary i sarna

Ostatnimi czasy w celach polepszenia stanu swojej sylwetki zaczęłam biegać. Fajne to. Odstresowuje, pozwala wyłączyć gonitwę myśli i w ogóle człowiek jakoś tak się lepiej czuje. Zakładam słuchawki na uszy i w myśl maksymy „Run. No games. Just sport.” robię swoje. Odkrywam sobie nowe, ciekawe ścieżki biegowe wokół miejsca zamieszkania i planuje jaką obiorę następnym razem.

Wczoraj sobie właśnie jedną taką trasę przez las testowałam i spotkałam na swojej drodze urocze leśne zwierzę czyli sarnę. Wbiegam sobie pod górkę, a tam stoi ona i się gapi na mnie. Ja też stanęłam i gapię się na nią. Tak sobie postałyśmy kilka sekund, aż ona dała w długą. Pobiegłam dalej i cała czas się rozglądałam w nadziei, że jeszcze ją zobaczę, ale niestety zniknęła bezpowrotnie. Śliczna była sobie taka. Fajnie, że można w mieście spotkać takie dzikie zwierzęta (ciekawe jaką bym miała minę, gdyby to był dzik)

Niestety spotykam też na swojej drodze inne zwierzęta, a mianowicie komary, które gryzą niemiłosiernie. Ale już ostatni raz moi Drodzy krwiopijcy! Zakupiłam dziś Off i następnym razem się tak spryskam, że sarna mnie z kilometra wyczuje (chociaż trochę szkoda, bo miałam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy). Ale trudno, bo strupy na nogach mam już takie, że chyba spódnicy w tym sezonie nie założę.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Komary i sarna

  1. kazia pisze:

    no biały dres jak znalazł ;))))) mówiłam przecież. nie ma dresów se spódnicami ;))))
    Córcia, musisz szybciej biegać, one wtedy tracą przyczepność na odnóżach.

Dodaj komentarz