Sesja, temperatura i bałagan…

Jak zwykle o tej porze roku Bogu ducha winni studenci katowani są podczas sesji przez egzaminatorów. Nie inaczej ma się sprawa ze mną. Jako, że sesja coraz bliżej nauki jest coraz więcej, a i stres coraz większy. Po nocach śnią mi się różne niezwykle istotne zagadnienia z prawa cywilnego, prawa unii europejskiej i innych, które będe miała szczęście (lub nie) zdać w tym roku.

Jako matka dwójki uroczych urwisów czasu na naukę mam nie za wiele (eufemizm taki) staram się wykorzystywać każdą chwilę. Jednak jakoś tak się dziwnie składa, że zawsze jak zbliżają się egzaminy to któreś z dzieci musi być chore. Tak też jest tym razem. Katar, temperatura, nocne pobudki. Tak więc dzisiaj rano niewyspana, niedouczona wstałam o 5:30 rano żeby na 7 być w szkole i jeszcze delikatnie się poduczyć. Dobrze, że wychodząc nie zabiłam się o zabawki rozwłóczone po całym domu, bo w związku z poświęcaniem całego wolnego czasu na naukę brakuje go już na sprzątanie. To wszystko jednak nieważne, bo jeśli przeżyje najbliższy miesiąc to zaczną się akademickie wakacje i czas na ogarnięcie bałaganu też się znajdzie 🙂 Gdyby się jednak tfu, tfu nie udało pozostaje jeszcze kampania wrześniowa…

Tym optymistycznym akcentem kończę ten wpis i idę studiować kodeks cywilny.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Sesja, temperatura i bałagan…

  1. gunia pisze:

    Ja też cierpię! bo mi gorąco, muszę się uczyć i roch nie chce mnie przytulać…!

  2. krukoland pisze:

    chodziło mi o temperaturę ciała Sonii 🙂

Dodaj komentarz